|
Przez cały sierpień i wrzesień jeździłem rowerem wzdłuż Rudawy. Zawsze tą samą trasą. I zawsze w tym samym miejscu – tuż przed Mydlnikami – zwalniałem. Tam, gdzie drewniana ścieżka prowadzi przez łąkę do placu zabaw. Stały tam duże, solidne huśtawki. Takie, na których można się naprawdę rozkołysać. I za każdym razem, kiedy je mijałem, coś we mnie mówiło: „Zatrzymaj się. Pohuśtaj się”. Ale nigdy się nie zatrzymywałem. Bo co sobie pomyślą rodzice z dziećmi? Co pomyślą ludzie, którzy szli obok? Za stary jestem na takie rzeczy. To nie wypada. To nie dla mnie. Przez miesiąc te myśli mnie powstrzymywały. Aż pewnego dnia… po prostu się zatrzymałem. Odstawiłem rower. Usiadłem na huśtawce. I zacząłem się huśtać. Nawet nagrałem ten moment, bo chciałem go zapamiętać. I wiesz co? Było cudownie. Ten moment, kiedy huśtawka odrywa się od ziemi. Kiedy czujesz powietrze na twarzy. Kiedy na sekundę zapominasz o wszystkim – o zadaniach, obowiązkach, rolach, które nosisz na sobie jak zbroję. Nagle nie byłem już „dorosłym mężczyzną”, „wykładowcą”, „podcasterem”, „mentorem”. Byłem po prostu sobą. Człowiekiem, który lubi się huśtać. Czytam ostatnio Winnicotta, brytyjskiego psychoanalityka. Pisał on o tym, że dorośli ludzie przestają się bawić. Przestają robić rzeczy „bez celu”. I w tym momencie tracą kontakt z czymś, co nazywał „prawdziwym ja”. Zaczynają funkcjonować tylko w „fałszywym ja” – w rolach, maskach, oczekiwaniach. I tak sobie myślę, ile takich huśtawek mijamy każdego dnia? Ile razy powstrzymujemy się przed tym, co naprawdę chcemy zrobić – bo „to nie wypada”, „jestem za stary”, „co sobie pomyślą inni?” Ile razy rezygnujemy z drobnych, prostych radości, bo… nie pasują do naszego wizerunku? Życie w pełni to nie życie „odpowiedzialne” czy „dojrzałe” w potocznym rozumieniu. To życie, w którym jesteś w kontakcie ze sobą. W którym słuchasz, czego naprawdę pragniesz. I dajesz sobie pozwolenie, by to realizować. Niekoniecznie w wielkich gestach. Często to są małe rzeczy. Huśtawka. Śpiew w samochodzie. Taniec w kuchni. Spóźnienie się, bo zatrzymałeś się, żeby popatrzeć na zachód słońca. Te rzeczy nie zmieniają świata. Ale zmieniają nas. Bo przypominają nam, kim jesteśmy, zanim założyliśmy wszystkie te role. *** Może dziś, w tym tygodniu, znajdziesz swoją huśtawkę? Może zobaczysz coś, co wewnętrznie szepnie: „Chcę to zrobić” – i zamiast to zignorować, po prostu… się zatrzymasz? Jeśli masz ochotę, napisz mi – kiedy ostatnio zatrzymałeś się przy swojej huśtawce? Albo co dziś Cię powstrzymuje przed huśtaniem? Chętnie poczytam. No i dziękuję, że tu jesteś. I że czytasz te listy ❤️ |
Poniżej znajdziesz kilka ostatnich wydań newslettera. Rzuć na nie okiem w wolnej chwili i daj się zainspirować.
Dzisiaj nieco inaczej, ale o tej informacji po prostu musiałem napisać Ci osobiście – chodzi o podcast, który (jak pewnie wiesz) nagrywam już od ponad 10 lat. Menedżer Plus audycja, w której rozmawialiśmy o przywództwie, rozwoju, pracy z ludźmi. Wspólnie szukaliśmy w niej odpowiedzi na to, jak zwinnie zarządzać sobą i biznesem. Przez ten czas mnóstwo się nauczyłem – od moich gości, od słuchaczy, od Ciebie. Ale coś się we mnie zmienia. Coraz częściej pytałem siebie: kim jestem, gdy nie jestem...
W pracy z ludźmi często spotykam osoby, które żyją tak, jakby nie miały prawa czegoś pragnąć. Są też tacy, którzy unikają odpowiedzi. Myślą: Jak niczego nie będę chciał, to nic mnie nie rozczaruje. Inni z kolei liczą, że ktoś odgadnie ich potrzeby za nich. U mnie wszystko zaczyna się wyjaśniać dopiero wtedy, gdy wyobrażam sobie, że coś zostaje mi odebrane. Albo, że coś się wydarza lub nie. I wtedy przyglądam się temu swoim emocjom. Czuję smutek? Ulgę? Radość? A może euforię? To właśnie te...
Jiddu Krishnamurti w swojej książce „Wolność od znanego” napisał zdanie, które od kilku dni wierci mi dziurę w głowie: Stosunki międzyludzkie są stosunkami między wyobrażeniami, a nie między samymi istotami ludzkimi. To zdanie odsłania bolesną prawdę o tym, jak bardzo stapiamy się z naszymi myślami. Jak mocno wpadamy w pułapkę tego, co wydaje nam się, że widzimy – a nie tego, co naprawdę jest. Tworzymy wyobrażenia o innych i o sobie samych – niemal automatycznie. Lider ma obraz swojego...